Każdy chciał być Maradoną – Jak zostałem słynnym bramkarzem?

Walter Zenga

Miałem niecałe 8 lat kiedy rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej we Włoszech

Dokładnie 9 czerwca po raz pierwszy kopnął piłkę grający w Rapidzie Wiedeń Andreas Herzog. Rozpoczął się pierwszy mecz Italia 90, rozpoczął sie pierwszy mecz, który obejrzałem w swoim życiu. Włochy – Austria. Walter Zenga we włoskiej bramce.

NARODZIŁA SIĘ GWIAZDA Z DZIECIŃSTWA – Walter Zenga

W tamtych czasach na betonowych blokowiskach królowały betonowe boiska. Nikt nie chciał stać na bramce z dwóch powodów. Każdy był wówczas napastnikiem. Najpierw Linekerem, Gazą, Baggio, Van Bastenem, Maradoną. Potem grało się w meczach 1 na 1 o miano Tsubasy, Kodziro czy Misaki. Drugi powód, do którego nikt nigdy się nie przyznał, to niechęć do nudnego stania na bramce. Przecież nikt nie będzie się rzucał na beton. Stanie ograniczało się do stania. W zasadzie to oczywiste.

My mieliśmy to szczęście, że w mieście z sześcioma betonowymi płytami, wyposażonymi w bramki do ręcznej mieliśmy nasz \”wembley\”. Na nadnarwiańskich łąkach stało (stoi do dziś) boisko z wymiarowymi bramkami i z prawdziwą trawą. Na Wembley organizowało się wyprawy. A graliśmy tam okrągły rok. Urwanie chmury, śnieg po kolana, 40-stopniowy upał bez różnicy.

To tam miałem szansę bez walki o miano wcielać się w mojego pierwszego bohetara z boiska Waltera Zengę. Tak swoją drogą niemałą rolę mógł odegrać fakt, że był podobny do Bruce`a Lee. To jednak odkryłem wiele lat później.

REKORD W RĘKACH

Minęły już dwie i pół dekady od mundialu we Włoszech. Świetne mistrzostwa w USA z niezapomnianym Tafarellem, we Francji z Barthezem, w Korei i Japonii Marcosem, w Niemczech Buffonem, w RPA Casillasem a w Brazylii Neuerem. Żaden z nich nie przebił rekordu, którym do dzisiaj może pochwalić się Walter Zenga. 517 minut bez utraty gola. Śledzę ten rekord od mistrzostw we Francji i trzymam kciuki za to by się utrzymał. Blisko był Casillas. W meczu z Holandią na mistrzostwach w Brazylii musiałby utrzymać czyste konto do 86. minuty. Nie udało się. Robin van Persie popsuł mu święto i w 44. minucie strzelił przepiękną bramkę na 1:1. Potem padły jeszcze cztery dla Holendrów.

W końcu od Zengi zaczęła się moja przygoda z piłką nożną. Na początku stawałem w bramce zrobionej z plecaków.

Na przemian ze staniem w bramce na boiskach „naturalnych”. Wtedy stawałem pomiędzy drzewami. Wyznaczały światło bramki. Między takimi bramkami wykonałem największą robinsonadę w życiu. A broniłem takimi cudeńkami.

Walter Zenga — Italia 90

Italia 90 to mój pierwszy turniej, który oglądałem przed kolorowym rubinem. Po raz pierwszy usłyszałem Szpakowskiego i Zydorowicza. Spotkałem się z furią Rossonerich i Toto Schillaccim, rzemieślnictwem Niemców i cytatem Linekera, Maradoną, dramatem Gascoigne`a (który trwa do dziś) i meksykańską falą.

Jednak najbardziej wrył mi się w pamięć Walter Zenga. Kazałem tak na siebie mówić. Nie musiałem grać 1 na 1 o miano Zengi. Każdy chciał być napastnikiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *