Na polskim rynku zauważalny jest wzrost liczby delikatesów internetowych. Choć w dalszym ciągu jest to niewielki segment całego rynku e-commerce to z roku na rok przybywa konsumentów decydujących się na zakup artykułów spożywczych w sieci. Według raportu Gemius dla e-commerce Polska 2014 już 24 % użytkowników dokonała zakupu spożywczych online. Porównując do dwóch poprzednich lat wzrost jest znaczny. Odpowiednio w poprzednich latach było ich 13% i 8%. Jednak raport odnosi się do całego sektora FMCG. Globalnie rzecz ujmując znajdują się w nim e-sklepy oferujące produkty spożywcze. Jednak produkt produktowi nierówny.
Choć delikatesami mianują się sklepy sprzedające proszki do prania lub produkty bardzo powszednie, to należy wziąć na to poprawkę. Słownik podaje, że delikatesy to wykwintne, niecodzienne, ekskluzywne czy też wyszukane produkty spożywcze… Jaki wpływ na promocję sklepu może mieć content marketing?
Dlaczego więc w delikatesach można znaleźć proszek do prania?
Coraz trudniej o delikatesy z prawdziwego zdarzenia. Miejsca, w którym smakosz mógłby znaleźć autentyczne produkty z Włoch, Francji, Anglii, Peru, Azji, etc. Delikatesy w dzisiejszym obiegu to nic innego jak sklep spożywczy. A delikatesy powinny pozostać miejscem, w którym wirtualne półki uginają się pod produktami najwyższej próby i powinny pozostać związane z kulinariami. Taki trend bardzo nieśmiało pojawia się na polskim rynku. Determinują to przede wszystkim konsumenci. To oni poszukują jakości i autentyczności w kuchni. Chcąc odwzorować na talerzu to, co mieli przyjemność spróbować będąc w krajach o bogatej tradycji kulinarnej, gdzie kuchnia to wielka składowa całej kultury. Kuchnia Śródziemnomorska, francuska, angielska, arabska, tajska, chińska czy japońska to obszary, w których coraz pewniej poruszają się konsumenci.
Czego szukamy wybierając się w daleką podróż?
Większość z nas szuka odpoczynku. Podróż często symbolizuje pozostawienie codziennych spraw za sobą. Wówczas nie mają one znaczenia. Można skupić się na rzeczach, które na co dzień są niemożliwe. Poznawanie kultury, życia w innym otoczeniu. Taki stan trwa krótko. Ale powracanie do niego to czynność stała. W delikatesach konsument powinien mieć szansę na odnalezienie, chociaż namiastki tego, co poznał podczas wolnego czasu spędzonego w otoczeniu innym niż codzienne. Powinien zobaczyć niewielki port w Thassos smakując kawioru z jeżowca, sycylijskie pagórki otwierając świeżą butelkę oliwy z oliwek czy francuską prowincję przygotowując foie gras.
Czy treścią podróży nie jest samo podróżowanie?
To teraz przewrotnie… Czy delikatesy nie powinny być treścią dla „podróży”? Podróży kulinarnej rzecz jasna. W delikatesach internetowych produkt jest najważniejszy i jeśli mamy do czynienia z produktami takim jak Quinoa, kasza bulgur, małże św. Jakuba, etc. to aż się prosi o nich opowiadać. Tu leży wyzwanie dla delikatesów internetowych. Wizerunek eksperta ma znaczenie wręcz nieocenione w strategii prowadzenia takiego biznesu. Content marketing jest najlepszą metodą zwrócenia uwagi konsumenta na markę, która nie chce konkurować za pomocą rozdawnictwa w postaci najniższych cen czy mnóstwa gratisów. Oferowanie bezpłatnej wiedzy to nadal w bardzo wielu branżach wystarczająca zachęta do kupna. Jednak trzeba pamiętać o tym, że content marketing bazujący na suchych artykułach to poziom tzw. beginnera. To tylko content bez marketingu. Oczywiście wiedza jest niezbędna do tego, by budować wizerunek eksperta. Im lepsza znajomość branży i klienta, tym ciekawsze i bardziej unikalne rozwiązania możemy zastosować.
Są co najmniej 4 powody do tego, by uprawiać content marketing w delikatesach (i nie tylko)
Web 2.0 – dyskusja B2C – Już dyskusja sama w sobie może stanowić dobry content marketing. Trzeba się udzielać, wchodzić w interakcję z klientami. Upatruję w tym olbrzymi potencjał do zbudowania zaufania. Jeśli w sklepie internetowym jest cała masa pozytywnych opinii to świetnie. Jeśli w tym miejscu znajdą się pytania, wątpliwości to Twoim zadaniem jest je rozwiać.
Wartość SEO – opisy produktów, kategorii, blog, nagłówki, meta opisy, meta-title, etc. To wszystko pokarm dla Google. Celem jest z tych wszystkich składników zbudować niepowtarzalną potrawę. Czyli treść występującą tylko na naszej stronie. Unikatowa treść jest i będzie najmocniej promowana w wyszukiwarkach. Trzeba pamiętać o tym, by teksty „skroić” zawsze pod konkretną branżę. Dobierać frazy kluczowe, ale nie przesadzając z ich ilością. Pamiętać by w anchorach było różnorodnie. Nie duplikować treści.
Wirusowość – Dobry content marketing to nie tylko wartość przekładająca się na wyniki w wyszukiwarce. To także zachęta dla userów do tego by nieświadomie zbudowali na bazie dostarczanych treści porządny viral. Dzięki temu nasz biznes będzie zataczał coraz szersze kręgi, docierał do większej grupy odbiorców.
Pozycja eksperta – jeśli nasz biznes opiera się na produktach z górnej półki, wyszukanych kulinarnych perełkach, to nie ma mowy o nie znajomości ich zalet. Bycie ekspertem to obowiązek. Ale… nie zatrzymujmy tej wiedzy dla siebie. Dzielmy się nią. Najlepsze miejsce do tego by pokazać się od tej strony to blog. Sam blog łączy w sobie cztery wymienione powody dla robienia content marketingu. Na blogu trzeba pokazać co można ugotować z produktów, które oferujemy. Pisać o zaletach octów balsamicznych czy jagód goji. To miejsce na storytelling, SEO czy dyskusję.
Nie zrażaj się
Budowanie content marketingu to żmudna praca. Daje efekty po długim czasie konsekwentnej pracy. To nie tylko treść o wartości marketingowej. Należy też pomyśleć o dystrybucji. Strategii jej promowania. Dobraniu odpowiednich hashtagów, jeśli chcemy zaprząc do tego social media, etc. Jestem jednak zdania, że nic innego nie wpłynie tak dobrze jak precyzyjnie dobrana treść. Im więcej wartościowej treści, tym więcej przyciągniemy userów. I to na stałe. Tu leży wyzwanie dla delikatesów internetowych. Wizerunek eksperta ma znaczenie wręcz nieocenione w strategii prowadzenia takiego biznesu.